Nadmorska procesja - rekord :]
Czwartek, 3 czerwca 2010 Kategoria > 200
Km: | 218.81 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 08:20 | km/h: | 26.26 |
Pr. maks.: | 38.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 182182 ( 92%) | HRavg | 148( 75%) |
Kalorie: | 4120kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Author Stratos SX | Aktywność: Jazda na rowerze |
Udało się pobic osobisty rekordzik odległości:) Trzeba było stworzyc nowa kategorię - ">200". Jechałem sam. Zawsze po dużym wysiłku pojawia się u mnie ból głowy i z tego powodu nie mam na razie ochoty i weny na wstawianie opisów na gorąco. Ogólnie tylko zdradzę, że byłem w Dziwnowie i Wisełce. W drodze nad morze silny wiatr w facjatę o sile 5-7 m/s. Z garażu wyjechałem ok. 6:30, a w domu byłem o 17.
Jazda nad morze siedziała w mojej głowie już od dawna. Po wielu deszczowych dniach synoptycy zapowiedzieli słoneczny 3 czerwiec. Trzeba było wykorzystac tę okazję. Do końca biłem się z myślami czy jechac, bo obawiałem się mocnego północnego wiatru. Pomyślałem, że przynajmniej będzie się łatwo jechało z powrotem i nastawiłem alarm w telefonie na 5:15. Zanim się ogarnąłem minęło sporo czasu i dopiero o 6:30 podążałem moim jednośladem na północ. Ranek był zimny, dlatego byłem opatulony w koszulkę, dwie bluzy, nogawki i rękawiczki. Chciałem jak najmniej zmagac się z przeciwnym wiatrem i obrałem najkrótszą drogę. Ze Zdrojów ruszyłem na Dąbie, później Pucice (tutaj już zaczęto rozkładac ołtarze na procesję), Rurzyca i Goleniów. Zaskoczyło mnie, że jechało się dośc przyjemnie, wiatr nie nabrał jeszcze zapowiadanej mocy. W Goleniowie na rondzie skręciłem na Stepnicę. Po minięciu wioski Modrzewie skręciłem w prawo, za Kątami droga wiodła przez przyjemny lasek chroniący przed podmuchami wiatru. Po 40 km dotarłem do tablicy informującej, że jetem już na terenie gminy Stepnica. Słońce zaczęło już przygrzewac. Bluza i rękawiczki poleciały do plecaka.
Za jakieś 10 km osiągnąłem Stepnicę. W mieście tym byłem już kilkakrotnie rowerkiem, ale nigdy nie odwiedziłem publicznej plaży. Dziś była ku temu dobra okazja, bo było dośc wcześnie i mieszkańcy byli jeszcze pogrążeni we śnie. Plaża nie zachwyciła, brak było nna niej dobrego, czystego piasku. Podobno ma się to zmienic, bo władze Stepnicy planują kupic go od którejs z nadmorskich miejscowości. Sprzedawcą ma być prawdopodobnie Świnoujście, bo tam woda oddaje na ląd sporo tego materiału.
Zapowiadał się piękny dzień, na niebie nie było ani jednej chmury.
Na drugiej strony Zalewu Szczecińskiego można dostrzec głównego truciciela i bankruta okolicy - zakłady chemiczne "Police".
Trasa: Szczecin Zdroje - Szczecin Dąbie - Pucice - Rurzyca - Łozienica - Goleniów - Modrzewie - Stepnica - Żarnowo - Wolin - Unin - Sierosław - Międzywodzie - Dziwnów - Kołczewo - Wisełka - Warnowo - Ładzin - Unin - Wolin - Żarnowo - Stepnica - Modrzewie - Goleniów - Borzysławiec - Lubczyna - Pucice - Szczecin Dąbie - Szczecin Zdroje
Jazda nad morze siedziała w mojej głowie już od dawna. Po wielu deszczowych dniach synoptycy zapowiedzieli słoneczny 3 czerwiec. Trzeba było wykorzystac tę okazję. Do końca biłem się z myślami czy jechac, bo obawiałem się mocnego północnego wiatru. Pomyślałem, że przynajmniej będzie się łatwo jechało z powrotem i nastawiłem alarm w telefonie na 5:15. Zanim się ogarnąłem minęło sporo czasu i dopiero o 6:30 podążałem moim jednośladem na północ. Ranek był zimny, dlatego byłem opatulony w koszulkę, dwie bluzy, nogawki i rękawiczki. Chciałem jak najmniej zmagac się z przeciwnym wiatrem i obrałem najkrótszą drogę. Ze Zdrojów ruszyłem na Dąbie, później Pucice (tutaj już zaczęto rozkładac ołtarze na procesję), Rurzyca i Goleniów. Zaskoczyło mnie, że jechało się dośc przyjemnie, wiatr nie nabrał jeszcze zapowiadanej mocy. W Goleniowie na rondzie skręciłem na Stepnicę. Po minięciu wioski Modrzewie skręciłem w prawo, za Kątami droga wiodła przez przyjemny lasek chroniący przed podmuchami wiatru. Po 40 km dotarłem do tablicy informującej, że jetem już na terenie gminy Stepnica. Słońce zaczęło już przygrzewac. Bluza i rękawiczki poleciały do plecaka.
Gmina Stepnica wita© widmo81
Za jakieś 10 km osiągnąłem Stepnicę. W mieście tym byłem już kilkakrotnie rowerkiem, ale nigdy nie odwiedziłem publicznej plaży. Dziś była ku temu dobra okazja, bo było dośc wcześnie i mieszkańcy byli jeszcze pogrążeni we śnie. Plaża nie zachwyciła, brak było nna niej dobrego, czystego piasku. Podobno ma się to zmienic, bo władze Stepnicy planują kupic go od którejs z nadmorskich miejscowości. Sprzedawcą ma być prawdopodobnie Świnoujście, bo tam woda oddaje na ląd sporo tego materiału.
Zalew Szczeciński widziany z plaży w Stepnicy© widmo81
Zapowiadał się piękny dzień, na niebie nie było ani jednej chmury.
Molo w Stepnicy© widmo81
Na drugiej strony Zalewu Szczecińskiego można dostrzec głównego truciciela i bankruta okolicy - zakłady chemiczne "Police".
Zakłady chemiczna "Police"© widmo81
Farma wiatrowa w okolicach Koniewa© widmo81
Widok na Wolin z mostu - ul. Zamkowa© widmo81
Rekonstrukcja osady słowiańskiej w Wolinie© widmo81
Sielanka nad rzeką Dziwną© widmo81
Scieżka rowerowa w Międzywodziu© widmo81
Most zwodzony w Dziwnowie© widmo81
Kutry w dziwnowskim porcie© widmo81
Jak można przerobic statek...© widmo81
Dziób statku z figurką© widmo81
Morze widziane z wydm w Dziwnowie© widmo81
Początek sezonu plażowego nad polskim morzem© widmo81
Dla surferów woda nigdy zimna, prawie jak Hawaje.© widmo81
Author na plaży w Dziwnowie© widmo81
Mokradła przy drodze - Dziwnów - Międzywodzie© widmo81
W okolicy pola golfowego w Kołczewie© widmo81
Wisełka - nad morzem czy w górach?© widmo81
Piękne Jezioro Czajcze© widmo81
Urząd miejski w Wolinie© widmo81
Trasa: Szczecin Zdroje - Szczecin Dąbie - Pucice - Rurzyca - Łozienica - Goleniów - Modrzewie - Stepnica - Żarnowo - Wolin - Unin - Sierosław - Międzywodzie - Dziwnów - Kołczewo - Wisełka - Warnowo - Ładzin - Unin - Wolin - Żarnowo - Stepnica - Modrzewie - Goleniów - Borzysławiec - Lubczyna - Pucice - Szczecin Dąbie - Szczecin Zdroje
Dojazd do pracy
Środa, 2 czerwca 2010 Kategoria Praca
Km: | 32.29 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:12 | km/h: | 26.91 |
Pr. maks.: | 38.50 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Author Stratos SX | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dojazd do pracy w dniach 31.05-2.06.2010 r.
Gryfino i Glinna - walka z apatią.
Wtorek, 1 czerwca 2010
Km: | 58.70 | Km teren: | 0.40 | Czas: | 02:09 | km/h: | 27.30 |
Pr. maks.: | 41.50 | Temperatura: | 10.0°C | HRmax: | 185185 ( 94%) | HRavg | 155( 79%) |
Kalorie: | 1291kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Author Stratos SX | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pogoda jest w tym roku fatalna. Dopadła mnie jakaś apatia i przez ostatnie dni nie chciało mi się wcale jeździc. W końcu zmobilizowałem się i ruszyłem 4 litery. Widok za oknem nie nastrajał optymistycznie, całkowite zachmurzenie i lekka mżawka. Tym razem new.meteo się sprawdził, bo większych opadów na szczęście nie było. Po polach przetaczała się mgła, widzialnośc fatalna, silny wiatr, w puszczy ciemno jak u murzyna....- listopadowo. Porażka.
Trasa: Szczecin Zdroje - Radziszewo - Gryfino - Wełtyń - Gardno - Glinna - Dobropole Gryfińskie - Szczecin Podjuchy - Szczecin Zdroje.
Wiatr północny - 4 m/s.
Trasa: Szczecin Zdroje - Radziszewo - Gryfino - Wełtyń - Gardno - Glinna - Dobropole Gryfińskie - Szczecin Podjuchy - Szczecin Zdroje.
Wiatr północny - 4 m/s.
Dojazd do pracy
Piątek, 28 maja 2010 Kategoria Praca
Km: | 53.85 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:57 | km/h: | 27.62 |
Pr. maks.: | 40.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Author Stratos SX | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dojazd do pracy w dniach 24-28.05.2010
Trzebież i Nowe Warpno
Sobota, 22 maja 2010 Kategoria > 100
Km: | 125.26 | Km teren: | 2.50 | Czas: | 04:35 | km/h: | 27.33 |
Pr. maks.: | 42.00 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | 182182 ( 92%) | HRavg | 155( 79%) |
Kalorie: | 2732kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Author Stratos SX | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa: Szczecin Zdroje - Trasa Zamkowa - Jezioro Głębokie - Pilchowo - Leśno Górne - Police - Trzebież - Nowe Warpno - Dboieszczyn - Stolec - Dobra - Przecław - Szczecin Podjuchy - Szczecin Zdroje.
Miało byc spokojnie...Rano poszedłem do sklepu po batony i wodę na wycieczkę, zaniepokoił mnie lekko padający deszcz. Po powrocie do domu zasiadłem do kompa i sprawdziłem pogodę na new.meteo.pl. Wg prognoz miało nie byc deszczu, więc uznałem, że deszczyk to jakiś incydent. Mocno się pomyliłem. Ruszyłem przez centrum Szczecina. Niebo nie wyglądało najgorzej, spodziewałem się, że niedługo zza chmur wyjrzy słońce.
Już przed Jasnymi Błoniami zaczęło jednak padac i musiałem założyc wiatrówkę, którą na szczęście zabrałem za sobą. Minąłem Głębokie. Deszcz jakby ustał. W Pilchowie skręciłem w prawo w stronę Leśna Górnego. Droga wiodła w poprzek Puszczy Wkrzańskiej, co wiązało się z podjazdem. Spodziewałem się, że będzie ciężej, bo jakieś 2 lata temu tamtędy jechałem i podjazd wydawał się solidny. Dziś jednak nie zrobił na mnie żadnego wrażenia. Zresztą bardzo fajna droga z dobrą nawierzchnią. Po nabraniu wysokości czekał mnie przyjemny zjazd. W Policach dopadł mnie deszcz. Szybko przejechałem przez miasto i skierowałem się w stronę Nowego Warpna. Intensywnośc opadów ciągle wzrastała. Minąłęm zabudowania Zakładów Chemicznych "Police" i portu.
Deszcz nie ustawał, na drodze w koleinach zaczęły się zbierac pokaźnie kałuże. Ze względów bezpieczeństwa (brak lampek) postanowiłem przeczekac ulewę po drzewem. Z chwilowego postoju zrobiło się chyba godzinne oczekiwanie na przejaśnienie. Liście dośc szybko przestały chronic mnie przed wodą. Byłem już totalnie przemoknięty. Nachodziła mnie myśl o powrocie do domu, ale było do niego 39 km, a zmoknięty i tak już byłem. Postanowiłem, że tak łatwo się nie poddam warunkom atmosferycznych. W końcu deszcz ustał i ruszyłem w dalszą podróż. Zrobiło mi się pod drzewem zimno. Jedynym pomysłem na rozgrzanie było podkręcenie tempa.
Szybko dotarłem do Trzebieży, ale nie miałem ochoty szukac plaży. Zostawię sobie tę przyjemnośc na inną okazję i pogodę. Pozytywnie zaskoczyła mnie jakośc drogi. Jechało się szybko i sprawnie. Powoli zapominałem o przemokniętych butach, koszulkach itp. Tylko w Brzózkach wytrzęsło mnie na bruku. Ble...wytraciłem tempo. Dojechałem do Nowego Warpna. Na liczniku 65 km. Kilka fotek. Zjadłem fitellę (czy jakoś tak) i z powrotem. Chciałem zdążyc na finał Pucharu Polski ( Pogoń - Jagiellonia).
Jako, że nie lubię wracac tą samą drogą za Nowym Warpnem odbiłem w prawa na Dobieszczyn. Ten 11 km fragment drogi to totalna masakra. Nie można tego porównac nawet ze szwajcarskim serem. Na szczęście nie było w zasadzie ruchu i mogłem wybierac sobie tor jazdy zgodnie z uznaniem, sprawnie omijając dziury. Nie zwolniłem tempa i całkiem szybko przebyłem ten fragment.
Za Dobieszczynem ruszyłem w stronę Dobrej Szczecińskiej. Minąłem Stolec, a w Buku odbiłem w lewo, żeby ominąc brukowy fragment drogi. Za Dobrą zaczęło znowu lac. Apogeum deszcz osiągnął w Lubieszynie. Byłem już tak zmoczony, że miałem już wszystko w d...Nie chciało mi się już nawet omijac kałuż. Na szczęście sprzyjał mi wiatr i szybko dotarłem do garażu. Pozostało tylko wycisnąc wodę ze skarpet, wskoczyc do wanny i zasiąśc z browarem przed TV (meczyk).
Miało byc spokojnie...Rano poszedłem do sklepu po batony i wodę na wycieczkę, zaniepokoił mnie lekko padający deszcz. Po powrocie do domu zasiadłem do kompa i sprawdziłem pogodę na new.meteo.pl. Wg prognoz miało nie byc deszczu, więc uznałem, że deszczyk to jakiś incydent. Mocno się pomyliłem. Ruszyłem przez centrum Szczecina. Niebo nie wyglądało najgorzej, spodziewałem się, że niedługo zza chmur wyjrzy słońce.
Zamek Książąt Pomorskich© widmo81
Już przed Jasnymi Błoniami zaczęło jednak padac i musiałem założyc wiatrówkę, którą na szczęście zabrałem za sobą. Minąłem Głębokie. Deszcz jakby ustał. W Pilchowie skręciłem w prawo w stronę Leśna Górnego. Droga wiodła w poprzek Puszczy Wkrzańskiej, co wiązało się z podjazdem. Spodziewałem się, że będzie ciężej, bo jakieś 2 lata temu tamtędy jechałem i podjazd wydawał się solidny. Dziś jednak nie zrobił na mnie żadnego wrażenia. Zresztą bardzo fajna droga z dobrą nawierzchnią. Po nabraniu wysokości czekał mnie przyjemny zjazd. W Policach dopadł mnie deszcz. Szybko przejechałem przez miasto i skierowałem się w stronę Nowego Warpna. Intensywnośc opadów ciągle wzrastała. Minąłęm zabudowania Zakładów Chemicznych "Police" i portu.
Port w Policach© widmo81
Deszcz nie ustawał, na drodze w koleinach zaczęły się zbierac pokaźnie kałuże. Ze względów bezpieczeństwa (brak lampek) postanowiłem przeczekac ulewę po drzewem. Z chwilowego postoju zrobiło się chyba godzinne oczekiwanie na przejaśnienie. Liście dośc szybko przestały chronic mnie przed wodą. Byłem już totalnie przemoknięty. Nachodziła mnie myśl o powrocie do domu, ale było do niego 39 km, a zmoknięty i tak już byłem. Postanowiłem, że tak łatwo się nie poddam warunkom atmosferycznych. W końcu deszcz ustał i ruszyłem w dalszą podróż. Zrobiło mi się pod drzewem zimno. Jedynym pomysłem na rozgrzanie było podkręcenie tempa.
W oczekiwaniu na przejaśnienie© widmo81
Szybko dotarłem do Trzebieży, ale nie miałem ochoty szukac plaży. Zostawię sobie tę przyjemnośc na inną okazję i pogodę. Pozytywnie zaskoczyła mnie jakośc drogi. Jechało się szybko i sprawnie. Powoli zapominałem o przemokniętych butach, koszulkach itp. Tylko w Brzózkach wytrzęsło mnie na bruku. Ble...wytraciłem tempo. Dojechałem do Nowego Warpna. Na liczniku 65 km. Kilka fotek. Zjadłem fitellę (czy jakoś tak) i z powrotem. Chciałem zdążyc na finał Pucharu Polski ( Pogoń - Jagiellonia).
Ratusz w Nowym Warpnie© widmo81
Łódż rybacka na molu w Nowym Warpnie© widmo81
Statek pasażerski na Jeziorze Nowowarpieńskim© widmo81
Jako, że nie lubię wracac tą samą drogą za Nowym Warpnem odbiłem w prawa na Dobieszczyn. Ten 11 km fragment drogi to totalna masakra. Nie można tego porównac nawet ze szwajcarskim serem. Na szczęście nie było w zasadzie ruchu i mogłem wybierac sobie tor jazdy zgodnie z uznaniem, sprawnie omijając dziury. Nie zwolniłem tempa i całkiem szybko przebyłem ten fragment.
Za Dobieszczynem ruszyłem w stronę Dobrej Szczecińskiej. Minąłem Stolec, a w Buku odbiłem w lewo, żeby ominąc brukowy fragment drogi. Za Dobrą zaczęło znowu lac. Apogeum deszcz osiągnął w Lubieszynie. Byłem już tak zmoczony, że miałem już wszystko w d...Nie chciało mi się już nawet omijac kałuż. Na szczęście sprzyjał mi wiatr i szybko dotarłem do garażu. Pozostało tylko wycisnąc wodę ze skarpet, wskoczyc do wanny i zasiąśc z browarem przed TV (meczyk).
Dojazd do pracy
Czwartek, 20 maja 2010 Kategoria Praca
Km: | 43.08 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:34 | km/h: | 27.50 |
Pr. maks.: | 38.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Author Stratos SX | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dojazd do pracy w dniach 17.05-20.05.2010
Schwedt
Niedziela, 16 maja 2010 Kategoria > 100
Km: | 110.33 | Km teren: | 0.50 | Czas: | 03:39 | km/h: | 30.23 |
Pr. maks.: | 49.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 189189 ( 96%) | HRavg | 163 |
Kalorie: | 2289kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Author Stratos SX | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wiedziałem, że będzie strasznie i nie myliłem się :)
Trasa: Szczecin Zdroje - Radziszewo - Gryfino - Mescherin - Schwedt - Krajnik Dolny - Schwedt - Mescherin - Gryfino - Radziszewo - Szczecin Zdroje.
Wiatr - 5 m/s (południowo-zachodni).
Wycieczka z szosowcami (wober, pavello91) była dla mnie nowością. Osiągane prędkości dały mi się we znaki...Masakra była w stronę Schwedt, powodem był wiejący ze skosa w gębę wiatr. Kilometry tak szybko nabijały się na licznik, że szok...nie wiem kiedy puknęło te 110 km. Głownym podkręcaczem tempa był wober, dla którego 100 km w tym tempie to piece of cake. Cieszę się, że jako tako dotrzymałem tempa na moim crossowym rumaku i udało mi się przekroczyc średnią 30 km/h. Jest to dla mnie największy sukces tej wycieczki (lepszym słowem będzie chyba "treningu").
Trasa: Szczecin Zdroje - Radziszewo - Gryfino - Mescherin - Schwedt - Krajnik Dolny - Schwedt - Mescherin - Gryfino - Radziszewo - Szczecin Zdroje.
Wiatr - 5 m/s (południowo-zachodni).
Wycieczka z szosowcami (wober, pavello91) była dla mnie nowością. Osiągane prędkości dały mi się we znaki...Masakra była w stronę Schwedt, powodem był wiejący ze skosa w gębę wiatr. Kilometry tak szybko nabijały się na licznik, że szok...nie wiem kiedy puknęło te 110 km. Głownym podkręcaczem tempa był wober, dla którego 100 km w tym tempie to piece of cake. Cieszę się, że jako tako dotrzymałem tempa na moim crossowym rumaku i udało mi się przekroczyc średnią 30 km/h. Jest to dla mnie największy sukces tej wycieczki (lepszym słowem będzie chyba "treningu").
Gdzieś za Mescherin, niemiecka ścieżka rowerowa© widmo81
EPOmaniak w stójce© widmo81
Wober - główny podkręcacz tempa© widmo81
Gryfino - ospoczynek przed ostatnim odcinkiem drogi© widmo81
Dojazd do pracy
Piątek, 14 maja 2010 Kategoria Praca
Km: | 53.91 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:06 | km/h: | 25.67 |
Pr. maks.: | 37.50 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Author Stratos SX | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dojazd do pracy w dniach 10-14.05.2010 r.
Kołowo i Droga Bieszczadzka
Czwartek, 13 maja 2010
Km: | 49.58 | Km teren: | 0.40 | Czas: | 01:48 | km/h: | 27.54 |
Pr. maks.: | 55.50 | Temperatura: | 10.0°C | HRmax: | 189189 ( 96%) | HRavg | 163( 83%) |
Kalorie: | 1175kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Author Stratos SX | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wiatr północny 2-3 m/s.
Ostatnio jeździłem wytrzymałościowo, dziś nadszedł czas przypomniec sercu po co jest. Pojechałem tradycyjnie na swoje ulubione podjazdy do Puszczy Bukowej. Do mojego punktu kontrolnego na końcu Drogi bieszczadzkiej dojechałem w czasie 39:20, co jest bodajże moim nowym rekordem. Zaskoczyłem się, że jest taka niezła forma. Co prawda trochę się napiąłem, ale jakoś nie byłem wcale zajechany. Później trzykrotnie powtórzyłem podjazd na Drodze Bieszczadzkiej i notowałem nawet niezłe czasy. Jest dobrze :]
Trasa: Szczecin Zdroje - Szczecin Podjuchy - Kołowo - Droga Bieszczadzka (3 x podjazd) - Kołowo - Podjuchy - Zdroje
Ostatnio jeździłem wytrzymałościowo, dziś nadszedł czas przypomniec sercu po co jest. Pojechałem tradycyjnie na swoje ulubione podjazdy do Puszczy Bukowej. Do mojego punktu kontrolnego na końcu Drogi bieszczadzkiej dojechałem w czasie 39:20, co jest bodajże moim nowym rekordem. Zaskoczyłem się, że jest taka niezła forma. Co prawda trochę się napiąłem, ale jakoś nie byłem wcale zajechany. Później trzykrotnie powtórzyłem podjazd na Drodze Bieszczadzkiej i notowałem nawet niezłe czasy. Jest dobrze :]
Trasa: Szczecin Zdroje - Szczecin Podjuchy - Kołowo - Droga Bieszczadzka (3 x podjazd) - Kołowo - Podjuchy - Zdroje
Szczecin Zdunowo, Goleniów i okolice
Niedziela, 9 maja 2010 Kategoria > 100
Km: | 103.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:08 | km/h: | 25.02 |
Pr. maks.: | 47.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 174174 ( 88%) | HRavg | 142( 72%) |
Kalorie: | 1965kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Author Stratos SX | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa: Szczecin Zdroje - Szczecin Dąbie - Wielgowo - Zdunowo - Wielgowo - Dąbie - Pucice - Lubczyna - Borzysławiec - Goleniów - Podańsko - Tarnówko - Stawno - Kliniska - Pucice - Dąbie - Bukowe - Zdroje.
Słowo się rzekło i dziś też musiałem strzelic stówkę. Nogi nie bolały, więc początek optymistycny. Dziś postanowiłem udac się na północ. Celem był Goleniów. Tradycyjna droga i powrót z tego miasta nie pozwoliłby mi na osiągnięcie zaplanowanego kilometrażu. Musiałem coś wykombinowac. Na początku tradycyjnie udałem się do Dąbia, oczywiście dookoła lotniska. W Dąbiu odbiłem na Wielgowo i zrobiłem pętlę - Wielgowo, Zdunowo...Zyskałem jakieś 20 km. Znalazłem się w punkcie wyjścia i z Dąbia ruszyłem na Lubczynę. Po drodze między Czarną Łąką a Lubczyną spłoszyłem dwa bażanty rodzaju męskiego. Zerwały się do lotu, ale wylądowały blisko drogi i udało mi się jednego sfotografowac.
Płaską jak stół drogę na Lubczynę przecina rzeczka, niestety nie wiem jak się ona zwie, dopływająca do Jeziora Dąbie.
W Lubczynie miałem krótką pauzę na konsumpcję wafelka. Poza sezonem plaża puściutka, jak widac na załączonym obrazku. Niewtajemniczonych informuję, że Lubczyna leży nad wymienianym już przez mnie Jeziorem Dąbskim.
Z Lubczyny pojechałem do Borzysławca, a na rozstaju dróg skręciłem w lewo na Goleniów. W Goleniowie nie pojechałem bezpośrednio do Stawna, ale kierowałem się w stronę Stargardu Szczecińskiego. Przejechałem przez Podańsko i dotarłem do Tarnówka, skąd już rzut beretem do Stawna. Ze Stawna pojechałem do Klinisk. Na drodze prawie wcale samochodów, więc można było psychicznie odpocząc. Nadleśnictwo Kliniska zatroszczyło się o ciekawą tablicę informacyjną.
W Kliniskach przeciąłem ruchliwą drogę w stronę morza i po kilku kilometrach znalazłem się w Pucicach. Dalej do Dąbie i na osiedle Bukowe, gdzie kończył się Gryf Maraton MTB XC edition. Posiedziałem ze znajomymi i do domku. Plan zrealizowany. Mięśnie nie przyzwyczajone do tylu godzin na rowerze w tak krótkim odstępie czasu i trochę czuję nogi. W końcu mają prawo - trochę się napracowały...
Słowo się rzekło i dziś też musiałem strzelic stówkę. Nogi nie bolały, więc początek optymistycny. Dziś postanowiłem udac się na północ. Celem był Goleniów. Tradycyjna droga i powrót z tego miasta nie pozwoliłby mi na osiągnięcie zaplanowanego kilometrażu. Musiałem coś wykombinowac. Na początku tradycyjnie udałem się do Dąbia, oczywiście dookoła lotniska. W Dąbiu odbiłem na Wielgowo i zrobiłem pętlę - Wielgowo, Zdunowo...Zyskałem jakieś 20 km. Znalazłem się w punkcie wyjścia i z Dąbia ruszyłem na Lubczynę. Po drodze między Czarną Łąką a Lubczyną spłoszyłem dwa bażanty rodzaju męskiego. Zerwały się do lotu, ale wylądowały blisko drogi i udało mi się jednego sfotografowac.
Bażant na łące© widmo81
Płaską jak stół drogę na Lubczynę przecina rzeczka, niestety nie wiem jak się ona zwie, dopływająca do Jeziora Dąbie.
Rzeczka zasilająca Jezioro Dąbie© widmo81
W Lubczynie miałem krótką pauzę na konsumpcję wafelka. Poza sezonem plaża puściutka, jak widac na załączonym obrazku. Niewtajemniczonych informuję, że Lubczyna leży nad wymienianym już przez mnie Jeziorem Dąbskim.
Lubczyna Beach© widmo81
Blady Author chciałby się poopalac...© widmo81
Z Lubczyny pojechałem do Borzysławca, a na rozstaju dróg skręciłem w lewo na Goleniów. W Goleniowie nie pojechałem bezpośrednio do Stawna, ale kierowałem się w stronę Stargardu Szczecińskiego. Przejechałem przez Podańsko i dotarłem do Tarnówka, skąd już rzut beretem do Stawna. Ze Stawna pojechałem do Klinisk. Na drodze prawie wcale samochodów, więc można było psychicznie odpocząc. Nadleśnictwo Kliniska zatroszczyło się o ciekawą tablicę informacyjną.
Nawet tablice informacyjne mogą byc estetyczne i ciekawe© widmo81
W Kliniskach przeciąłem ruchliwą drogę w stronę morza i po kilku kilometrach znalazłem się w Pucicach. Dalej do Dąbie i na osiedle Bukowe, gdzie kończył się Gryf Maraton MTB XC edition. Posiedziałem ze znajomymi i do domku. Plan zrealizowany. Mięśnie nie przyzwyczajone do tylu godzin na rowerze w tak krótkim odstępie czasu i trochę czuję nogi. W końcu mają prawo - trochę się napracowały...