Na sportowo do Dobrzan z niestrawionym obiadem...
Poniedziałek, 16 sierpnia 2010
Km: | 59.02 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:53 | km/h: | 31.34 |
Pr. maks.: | 41.00 | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | 185185 ( 94%) | HRavg | 171( 87%) |
Kalorie: | 1315kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Author Stratos SX | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wiatr południowy i południowo-wschodni 2-3 m/s.
Jesień zbliża się milowymi krokami, dzień coraz krótszy, więc trzeba przyspieszać wyjazdy. Dzisiaj nawet nie zdążyłem strawić gołąbków i przez pierwsze kilometry dokuczał mi ból brzucha. Pojechałem mocno, bo musiałem zrobić przetarcie przed niedzielnym maratonem w Wałczu. Z trasą też nie kombinowałem, zdecydowałem się na sprawdzony wariant do Dobrzan, a raczej do tablicy wskazującej początek miejscowości. Dopiero wracając w Czarnkowie, gdzie obskoczyły mnie jakieś kundle, odbiłem na Pęzino. Stąd dotelelepałem się do Grabowa. Średnia wyszła całkiem, całkiem, moc po Miedwiu pozostała. Brakuje tylko treningu podjazdów, normalnie tęsknota za Puszczą Bukową. Buuuuuu...
Jesień zbliża się milowymi krokami, dzień coraz krótszy, więc trzeba przyspieszać wyjazdy. Dzisiaj nawet nie zdążyłem strawić gołąbków i przez pierwsze kilometry dokuczał mi ból brzucha. Pojechałem mocno, bo musiałem zrobić przetarcie przed niedzielnym maratonem w Wałczu. Z trasą też nie kombinowałem, zdecydowałem się na sprawdzony wariant do Dobrzan, a raczej do tablicy wskazującej początek miejscowości. Dopiero wracając w Czarnkowie, gdzie obskoczyły mnie jakieś kundle, odbiłem na Pęzino. Stąd dotelelepałem się do Grabowa. Średnia wyszła całkiem, całkiem, moc po Miedwiu pozostała. Brakuje tylko treningu podjazdów, normalnie tęsknota za Puszczą Bukową. Buuuuuu...